List do przyjaciół, współpracowników, pokrewnych środowisk.
Zachęcam do udziału i śledzenia nowej inicjatywy:
FESTIWAL TEATRÓW BŁĄDZĄCYCH.
W tym roku – edycja inicjalna, uskromniona, ale już w przyszłym – duże, mam nadzieję, teatralne Woodstock.
Natręctwo jednej z bezsennych nocy: iluż to młodych, rozedrganych, kłócących się ze mną, „wyrzucanych”, przedsiębiorczych ludzi wyszło z Gardzienic…? Legion.
Ilu z nich, tak fantastycznie tu, „pod dociskiem”, okrzepło. I choć nie byłem w stanie znaleźć im miejsca w ścisłym zespole to dzielnie walczą dalej.
Najpierw „gotowani” w Gardzienicach, w tej wiecznie kipiącej kadzi a potem wracający do zimnej rzeczywistości.
Mamy przecież do czynienia z wieloma niebagatelnymi zjawiskami. I w Polsce i za granicą. Nie jest tylko tak, jak opisano już w literaturze przedmiotu, iż z Gardzienic wypromieniowały ciekawe zjawiska w tzw. wcześniejszym okresie heroicznym, takie jak Fundacja „Pogranicze”, Teatr Wiejski „Węgajty”, Fundacja „Muzyka Kresów”, Teatr „Pieśń Kozła”, warszawskie Studium Teatralne, Teatr „Zar” czy Stowarzyszenie Teatralne „Chorea”.
Ciągle z tego naszego generatora wypromieniowują ciekawe energie.
I BŁĄDZĄ.
Pięknie błądzą. Zostawiając po sobie piękne pożytki. Często na bezdrożach sztuki i kultury, poza utartymi szlakami. Niektórzy wchodzą na główne trakty kultury, dzielnie walcząc o miejsce dla swojej (naszej) wyobraźni.
Dumnie to brzmi: „teatr błądzący”. Chciałbym, żeby to było w opozycji do nadętego pojęcia „teatr poszukujący”, czy „laboratorium”.
Jacyż to niby czarnoksiężnicy mieszają w tych laboratoryjnych menzurkach?
Czy nie zdrowiej jest jeśli skromność, niepewność, ale też i desperacja w BŁĄDZENIU będzie przeciwstawiona pysze tzw. „poszukiwania”?
Ze zjeżonym włosem od kilku dekad obserwuję jak ci, którzy utożsamiają się z pojęciem „poszukiwania”, zachowują się jakby złapali Pana Boga za nogi; jakby byli depozytariuszami jakiejś wyjątkowości, która ma im dawać specjalną pozycję. Jak się puszą w swoim poczuciu „misji”.
Nie wiedzą – biedacy, że gonią za własnym ogonem. Nie wiedzą jacy są pstrokaci i śmieszni w przywdziewaniu atrybutów tych, którzy doszli niegdyś do wielkości, wymyślając propagandowe ideologie „poszukiwania”.
Wszyscy przecież błądzimy. Rzecz w tym żeby błądzić pięknie.
Zapraszam więc wszystkich twórców i grupy, które błądzą pięknie – do udziału w naszym teatralnym Woodstocku. I tych, którzy związani są (lub byli) z Gardzienicami – i tych, którzy są skądinąd.
Włodzimierz Staniewski, Gardzienice, 2010
Choć ja sam jestem z pokolenia Woodstocku, na Woodstocku nie dane mi było być.
Dane mi natomiast było uczestniczyć w Europejskim Woodstocku – czyli Festiwalu rockowym w Windsor w Anglii. Odbywał się przez pięć dni i nocy na kilkudziesięciohektarowych łęgach wokół posiadłości królewskiej w 1974 r.
– Teatralny Windsor więc?