OSTATNI RAZ
SPEKTAKL JEDENASTEJ AKADEMII PRAKTYK TEATRALNYCH „GARDZIENICE” (2013 – 2015)
na motywach „Budowniczego Solness” Henryka Ibsena
„Czy wierzysz w to, że bywają ludzie wybrani, którym dana jest moc, czy zdolność, że skoro czegoś zapragną, chcą, pożądają całą siłą – muszą to w końcu otrzymać. Czy wierzysz w to? Takie wielkie rzeczy nie mogą stawać się same przez się. Muszą tu być pomocnicy i służby, jeśli ma się coś wydarzyć. Oni przecież nigdy nie przychodzą z własnej woli trzeba ich wzywać usilnie, nieustannie w głębi ducha ma się rozumieć.
Oto, co u ludzi nazywa się mieć szczęście. A ja powiem jak się to szczęście otrzymuje. To jakby wielka rana tu na piersiach a słudzy i pomocnicy biorą kawałki skóry innych ludzi, by moją ranę zagoić. Ale ta rana goić się nie chce, nie zagoi się nigdy. Ach jak ona czasem ssie i pali…” /Henrik Ibsen, 'Budowniczy Solness’
Reżyseria: kreacja zbiorowa pod opieką Włodzimierza Staniewskiego
Realizator oświetlenia: Paweł Kieszko
Ania Giniewska
Krysia Jabczyńska
Marysia Kapała
Magda Kwaśna
Ewa Limanówka
Roksolana Ludyn
Kuba Niedzielski
Tetiana Oreshko – Muca
Mateusz Zadala
Zbigniew Taranienko, V Festiwal Teatrów Błądzących w Gardzienicach, „Didaskalia”, nr 130 (grudzień 2015), s. 142 – 143.
„Ostatni raz” to zbiorowa wariacja sceniczna, oparta na wątku relacji bohatera „Budowniczego Solnessa” Henryka Ibsena z kilkoma kobietami, który odsłaniał zawiłości charakteru tytułowej postaci. (…) W scenicznej fantazji, opartej na wybranym wątku, bohaterkami są przede wszystkim liczne młode kobiety, akcję budują rozgrywki między nimi a figurą upadającego w końcu Ibsenowskiego budowniczego. Wpłynął na to realny zestaw osobowy XI APT, inscenizowanie Ibsena przez Staniewskiego za granicą, czy studenckie zajęcia prowadzone w okresie rewitalizacji pałacu i spichlerza, zbliżające na co dzień wszelkie sprawy związane z budowaniem. „Ostatni raz” gestem, ruchem, dynamiką aktorską, prowadzeniem głosu, wiązaniem śpiewu z sytuacjami scenicznymi, tempem akcji, umiejętnością przekształcania przestrzeni gry, syntetycznym zamykaniem epizodów, budowaniem wyrazu i znaczenia scen – specyficznym warsztatem „Gardzienic”, a jednocześnie zabawowo-ironicznym podchodzeniem do samego grania – przypominał dyplom wcześniejszy: podobnie jak on, był pełnokrwistym teatrem..